7 czerwca, piątek
Po śniadaniu wyruszamy na MONTE CASSINO. Z okien autokaru podziwiamy piękno krajobrazu. Po około trzech godzinach docieramy na miejsce.
Najpierw kierujemy się na Polski Cmentarz Wojenny. Spoczywa tu około 1000 żołnierzy 2 Korpusu Polskiego generała Władysława Andersa, którzy polegli w krwawej bitwie o Monte Cassino w maju 1944 roku. Został tu również pochowany, zmarły w 1970 r., gen. Anders, którego ostatnią wolą było spocząć wśród swoich towarzyszy broni. Dziś jego grób jest centralnym elementem polskiego cmentarza.
Składamy kwiaty, zapalamy znicze. Ksiądz Michał odprawia mszę świętą. Potem czytamy napisy na grobach… Ci, którzy w nich leżą, mieli po 20, 30 lat. Odkrywamy, że wśród poległych byli również żołnierze z naszej okolicy. Wyjątkowe chwile zadumy i wzruszenia…
Z kolei udajemy się do położonego na szczycie wzgórza Monte Cassino klasztoru Benedyktynów. Opactwo istnieje tu już od VI wieku, a jego założyciel to św. Benedykt z Nursji – główny patron Europy i twórca słynnej reguły zakonnej, która streszcza się w słowach: ora et labora, czyli módl się i pracuj. Przez wieki opactwo było jednym z głównych ośrodków zachodniego chrześcijaństwa. Podczas II wojny światowej klasztor stał się terenem zaciekłych walk aliantów z Niemcami, gdyż stanowił kluczowy element niemieckiej linii Gustawa, która zagradzała aliantom drogę do Rzymu. Zniszczony podczas działań zbrojnych klasztor został po wojnie odbudowany. Długimi i szerokimi marmurowymi schodami docieramy do bazyliki katedralnej, w jej wnętrzu znajduje się grób św. Benedykta i jego siostry bliźniaczki, św. Scholastyki - założycielki żeńskiej gałęzi zakonu. Spacerujemy po dziedzińcu tego wyjątkowego miejsca, zachwycamy się malowniczym widokiem rozlegającym się ze wzgórza. Wstępujemy do sklepu z pamiątkami, gdzie można kupić m.in. rozmaite konfitury, nalewki, kosmetyki oraz miody wyrabiane według wielowiekowych receptur mnichów benedyktyńskich.
Z Monte Cassino jedziemy do NEAPOLU – stolicy regionu Kampania. To trzecie największe miasto Włoch (po Rzymie i Mediolanie) leży w Zatoce Neapolitańskiej, u stóp Wezuwiusza. Najpierw oglądamy miasto z okien autokaru, a pani przewodnik opowiada o mijanych obiektach. Następnie zatrzymujemy się na wybrzeżu, skąd spacerkiem udajemy się na główną ulicę miasta – Toledo. Wzdłuż niej usytuowano wiele ekskluzywnych sklepów, restauracji, barów, cukierni, swoją siedzibę mają tu różne biura, urzędy, banki. Na dłużej zatrzymujemy się w pobliskiej Galerii Umberto I. Ten monumentalny pasaż handlowy wybudowano na planie krzyża u schyłku XIX stulecia, a swoją nazwę zawdzięcza panującemu wówczas królowi – Hubertowi I. Ogromne wrażenie robi kopulasty dach wykonany ze szkła i stali. Ściany udekorowano rzeźbami, posągami oraz malowidłami, podłogi zaś ozdobione są imponującymi mozaikami, które przedstawiają m.in. znaki zodiaku. Od razu odnajdujemy swoje i podskakujemy trzy razy – ma to sprawić, że spełni się pomyślane przez nas życzenie. Na parterze galerii znajdują się sklepy, kawiarnie i restauracje, natomiast na piętrach biura różnych firm.
Spacerując po mieście, dokonujemy kilku ciekawych obserwacji.
- W Neapolu piłka nożna jest świętością, a Diego Maradona cieszy się niemal boską czcią – twarz piłkarza widnieje na wielu muralach.
- Neapolitańscy kierowcy to szaleńcy – nie widzą znaków drogowych, a przepisy ruchu interpretują na swój sposób, dlatego jeżdżą pod prąd, nie zatrzymują się na czerwonym świetle, nie przepuszczają pieszych…
- Mało tu dużych samochodów, dominują pojazdy małe, a szczególnie skuterki, które potrafią wyłonić się nie wiadomo skąd i lawirować między turystami.
- Osobliwą dekorację niektórych uliczek stanowią sznury z rozwieszonym praniem – ubrania suszą się na balkonach i w oknach wielopiętrowych kamienic, a nawet nad ulicą.
- Zamówione zakupy trafiają do mieszkańców w wiaderkach wciąganych przez okno na górę po sznurze.
W Neapolu poznajemy też historię popularnej pizzy – Margherity. Zawdzięcza ona swoją nazwę żonie Huberta I, królowej Marghericie (Małgorzacie), która w 1889 roku wraz z mężem odwiedziła Neapol. Tamtejszy piekarz, Raffaele Esposito, przygotował na życzenie królowej najprostszą potrawę – pizzę, w której obok ciasta składnikami były czerwone pomidory, biała mozzarella i zielona bazylia. Pizza w kolorach włoskiej flagi zaskarbiła sobie miejsce w sercu królowej i reszty świata. Nam też bardzo smakuje.
Po kolejnym dniu pełnym wrażeń zatrzymujemy się na nocleg w hotelu w okolicy Neapolu. Przy hotelu znajduje się piękny ogród. Nie możemy sobie odmówić spaceru...
Tekst: B. Bodaszewska
Zdjęcia: M. Przewoźnik, P. Przetacznik