Udanego wypoczynku !
- 30
ZIELONA SZKOŁA WE WŁOSZECH - DZIEŃ DZIEWIĄTY
11 czerwca, wtorek
Naszą włoską przygodę kończymy w WENECJI, stolicy regionu Wenecja Euganejska. Z okien autokaru podziwiamy przyrodę: piękne oleandry, rozłożyste pinie, drzewa oliwne, opuncje, palmy, cyprysy…
Wędrówkę po mieście rozpoczynamy w samo południe. Pogoda pod chmurką, więc do zwiedzania idealna. Podążamy za Panem Dyrektorem labiryntem wąskich uliczek. Po drodze zatrzymujemy się na Ponte dell’Accademia. Jest to jeden z czterech mostów nad Canal Grande - największym ze 170 weneckich kanałów. Rozlega się stąd wspaniały widok, którego charakterystycznym elementem jest barokowa bazylika Santa Maria della Salute – jeden z symboli Pływającego Miasta. Docieramy do Piazza San Marco, czyli do placu Świętego Marka, gdzie spotykamy się z przewodnikiem. Pani przewodnik bardzo ciekawie opowiada o dziejach Wenecji. Dowiadujemy się, że miasto zostało założone u schyłku VI wieku na grząskich wysepkach u wybrzeży Adriatyku przez ludzi uciekających przed Hunami, którzy najechali na północną Italię. Podmokłe tereny miały odstraszać wrogie plemiona. Przez ponad tysiąc lat (od 726 do 1797 r.) miasto było stolicą niezależnej Republiki Weneckiej, która zaliczała się do największych potęg morskich i handlowych na Morzu Śródziemnym. W 1797 r. Wenecja została zdobyta przez Napoleona, później przeszła w ręce Austriaków, a w 1866 r. stała się częścią nowo powstałego Królestwa Włoch.
Plac Świętego Marka to najważniejszy i najsłynniejszy plac w Wenecji. Zachwycił nawet Napoleona Bonapartego, który miał go nazwać najwspanialszym salonem Europy. To właśnie tu oglądamy najważniejsze zabytki Wenecji: bazylikę św. Marka, Dzwonnicę oraz Pałac Dożów. Wchodzimy do bazyliki, jednego z najpiękniejszych kościołów na świecie. Jej wnętrze zdobią bizantyjskie złote mozaiki, dlatego bywa nazywana Złotym Kościołem. W świątyni znajdują się relikwie św. Marka, patrona miasta (w 828 roku kupcy weneccy wykradli jego szczątki z Aleksandrii w Egipcie, gdzie zginął podczas głoszenia Ewangelii). Naszą uwagę przykuwa posadzka. Dlaczego jest taka nierówna? Okazuje się, że to wina konstrukcji, na której stoi bazylika. W położonej na stu osiemnastu wyspach Wenecji budynki stawiano na drewnianych palach, które są zanurzone w wodzie (nie gniją, ponieważ nie mają kontaktu z tlenem, który jest niezbędny do tego procesu). Pod weneckimi budowlami znajduje się ponad 100 tys. drewnianych słupów. To jedyne miasto na świecie zbudowane w ten sposób.
Naprzeciwko świątyni wznosi się prawie stumetrowa Campanile di San Marco. Dzwonnica ta jest najwyższym budynkiem w Wenecji. Dawniej pełniła również funkcję latarni dla statków. W 1902 roku budowla się zawaliła, na szczęście nie było ofiar. Jej odbudowę ukończono w 1912 r.
Obok bazyliki znajduje się Palazzo Ducale, który przez prawie 1000 lat był siedzibą dożów – najwyższych weneckich dygnitarzy. Ponadto mieściły się w nim także miejska administracja, policja oraz sąd. Pałac Dożów połączony jest z budynkiem dawnego więzienia Mostem Westchnień, który swoją sławę zawdzięcza dziewiętnastowiecznym romantycznym pisarzom. Wedle ich wyobrażeń przechodzący tędy skazańcy mieli wzdychać do swych ukochanych pozostających na wolności. Przechodził tędy m.in. Giacomo Casanova, urodzony w Wenecji słynny osiemnastowieczny awanturnik i kobieciarz.
Na placu św. Marka znajduje się też licząca już 303 lata Caffè Florian - to najstarsza włoska kawiarnia i jednocześnie najstarsza działająca nieprzerwanie kawiarnia świata. Bywali tu Goethe, Casanova, Rousseau, Goldoni, Dickens, Byron i Hemingway.
Następnie zmierzamy w kierunku Ponte di Rialto. To pierwszy most, który połączył brzegi Canal Grande, a jednocześnie jeden z najbardziej znanych mostów świata. Tu robimy sobie szybką sesję zdjęciową.
81Wędrując po Wenecji, podziwiamy kolorowe gondole, udaje nam się nawet usłyszeć śpiew gondolierów. Zaglądamy też do licznych sklepików usytuowanych po obu stronach uliczek. Oferują one towary luksusowe, ale też różne drobne pamiątki. Już samo oglądanie sklepowych witryn jest przyjemnością. Wzrok przyciągają szczególnie te ze wspaniałymi maskami karnawałowymi oraz z wyrobami ze szkła Murano, które wyróżnia się fantastycznymi barwami i kształtami oraz idealną przejrzystością. Murano to wyspa (a właściwie siedem wysepek), na którą pod koniec XIII stulecia władze Republiki Weneckiej przeniosły wszystkie piece szklarskie, by uchronić miasto od pożarów. Murano słynie więc z wielowiekowej tradycji wyrobu szkła.
To już ostatni dzień we Włoszech, więc nie może się obyć bez lodów, pizzy i innych przysmaków. Sprzedawcy ostrzegają nas przed mewami, które kradną ludzom jedzenie.
Chodząc po historycznym centrum Wenecji, nie musimy uważać na samochody, motory czy rowery, obowiązuje tu bowiem zakaz ich używania. Jedyne dopuszczalne pojazdy kołowe to wózki dla dzieci, wózki inwalidzkie i wózki, którymi tutejsi kurierzy dostarczają zamówione towary. Po kanałach można się przemieszczać tramwajami wodnymi– to jedyny w tym miejscu środek komunikacji publicznej.
Kilkugodzinny pobyt w mieście na wodzie dobiega końca. Wracamy do autokaru i o 21.00 ruszamy w drogę powrotną.
19Wenecja i Włochy żegnają nas łzami deszczu. Nam też trochę szkoda, że już opuszczamy ten kraj pełen słońca, zabytków i pogodnych mieszkańców. W Austrii i Czechach także pada i jest znacznie zimniej niż w Italii. Następnego dnia, około 13.00, jesteśmy już w Zręcinie, gdzie czekają stęsknieni rodzice.
Jesteśmy wdzięczni organizatorom zielonej szkoły, Pani Katarzynie Rucyk i Panu Dyrektorowi, Pawłowi Przetacznikowi. Był to dla nas nie tylko niezwykły spacer przez historię, ale też czas odpoczynku od szkolnej codzienności i okazja do integracji. Odwiedziliśmy wyjątkowe miejsca, których większość znajduje się na Liście światowego dziedzictwa UNESCO. Wróciliśmy więc bogatsi o nowe doświadczenia, wiedzę i piękne wspomnienia. Dziękujemy :)
A do Włoch pewnie jeszcze kiedyś wrócimy…
Tekst: B. Bodaszewska
Zdjęcia: M. Przewoźnik, P. Przetacznik
ZIELONA SZKOŁA WE WŁOSZECH - DZIEŃ ÓSMY
10 czerwca, poniedziałek
Dziś nie zwiedzamy, dziś się relaksujemy.
Później niż zwykle jemy śniadanie, a potem szalejemy w hotelowym basenie. Wczesnym popołudniem idziemy nad morze. Urokliwą ścieżką przez lasek docieramy nad brzeg Adriatyku. Nasze kąpielowe plany pełzną jednak na niczym. Czerwona flaga przy stanowisku ratownika wyraźnie zakazuje kąpieli. Fale są zbyt wysokie. Pod czujnym okiem ratownika i naszych opiekunów spacerujemy więc blisko brzegu, zbieramy muszle, których wielką ilość wyrzuca dziś morze. Niektórzy, wzorem starożytnych Egipcjan, budują minisieć irygacyjną. Inni zażywają kąpieli błotnych 😉. Udaje nam się też zobaczyć meduzę. Jest super! Słońce co rusz chowa się za chmurami, to nam jednak nie przeszkadza, przynajmniej unikniemy poparzeń słonecznych.
Po powrocie do hotelu chwilę odpoczywamy, a potem basenowych szaleństw ciąg dalszy. Wybieramy się też do pobliskiego sklepu, spacerujemy po najbliższej okolicy, w międzyczasie jemy obiadokolację. Dzień kończymy śpiewem i tańcami na zewnątrz hotelu. Do naszej zabawy włączają się też pracownicy obsługi hotelowej. Tanecznym krokiem tuż po 22.00 wracamy do swoich pokoi. To już ostatnia noc we Włoszech…
Tekst: B. Bodaszewska
Zdjęcia: M. Przewoźnik
34
Archiwum Aktualności