W ubiegły piątek klasa IV A zamieniła swoją salę w magiczne królestwo smaków – otworzyła bajkową restaurację, która mogłaby zachwycić nawet najwymyślniejszych gości ze świata baśni. Szkolna biblioteka stała się ich skarbnicą wiedzy o gustach zwierzęcych mieszkańców lasów i tajemniczych stworzeń z kart opowieści fantasy. Książki szelestem przewracanych kartek opowiadały, co lubią jeść sarenki, wiewiórki i wszystkie inne magiczne istoty. Każdy pomysł przenikał ich wyobraźnię, a z niej płynęły inspiracje do przygotowania dań, które nigdy nie pojawiły się na stołach zwykłych ludzi.
Zgromadzeni przy stolikach uczniowie wertowali opasłe tomiska pełne ilustracji, wyszukując pomysły na wyjątkowe przysmaki. Patrzyli na kolorowe obrazki w książkach fantasy, gdzie widniały magiczne krzewy owocowe, lasy pełne grzybów o nadzwyczajnych kształtach, a także postaci zajadające się przysmakami nie z tego świata. Każda kartka odkrywała przed nimi sekrety kulinarnych arcydzieł, które mogłyby zachwycić leśne elfy, skrzaty i czarodziejskie zwierzątka.
Pamiętali o dawnych baśniach, w których mówiono o królewskich ucztach dla zwierząt i stworzeń magicznych, więc starali się, by każde danie miało w sobie odrobinę zaczarowanego smaku. Tak oto powstały najprzeróżniejsze cuda: tort z miękkiej ziemi i mchu, w którym aromat leśnych składników przeplatał się z nutą wiosennych kwiatów czy szaszłyki z kasztanów, które nabierały kształtów jak małe, jadalne żołędzie. Pierogi z liści nadziewanych słodką mandarynkową skórką roztaczały zapach jesieni, a gorąca zupa z kalarepy smakowała jak mglista poranna rosa. Był też napój z mięty o smaku rozgrzewającej papryczki chili – dla tych, którzy potrzebowali prawdziwie magicznego orzeźwienia. Uczniowie zadbali o każdy szczegół, by nikt z gości nie opuścił restauracji bez wyjątkowych doznań. W menu pojawiła się kawa dla dorosłych gości, a także barwiona jadalnymi farbami herbatka, która mieniła się kolorami od rubinowego czerwienia po błękit nieba – jak napój z magicznej księgi eliksirów. Zupa z piegami, przyrządzona na cześć golarza Filipa z Akademii pana Kleksa, wciągała swoim aromatem, przypominając baśniowe uczty, które mogły się odbywać tylko w świecie snów. Na deser przygotowano słodkie cudeńka – maleńkie przysmaki stworzone z darów natury.
Stoły w tej bajkowej restauracji prezentowały się jak prawdziwe dzieła sztuki jesieni. Ubrane w biel obrusów, były ozdobione barwnymi liśćmi, które mieniły się złotem, czerwienią i pomarańczem – jakby każda z nich wciąż przechowywała ciepło ostatnich promieni słonecznych. Pośród liści pyszniły się małe żołędzie o wypolerowanych, błyszczących czapeczkach, które wyglądały jak maleńkie dary lasu, ułożone specjalnie dla gości restauracji.
Ciepły blask świec w kształcie dyni rzucał migoczące światło na stoły, tworząc przytulny i magiczny nastrój, przypominający prawdziwie baśniową kolację. Wszystko to oplecione było suszonymi trawami i zielonym mchem, tworząc kompozycje jak z zaczarowanego lasu, gdzie każda roślina, liść i żołądź zdawały się opowiadać własną historię.
Na koniec, ubrani w śnieżnobiałe fartuchy, przypominające szaty alchemików i magów, uczniowie założyli na głowy wielkie, białe czapy – korony królów kuchni. W tej chwili każdy z nich wyglądał jak mistrz kuchni z pałacu baśniowego króla. Pracowali z wielkim zaangażowaniem, cicho i zgodnie, jakby bali się zakłócić magię chwili.
W tej cudownej atmosferze, przy blasku świec i zapachu jesiennych liści, bajkowa restauracja klasy IV A stała się prawdziwym rajem dla zmysłów – miejscem, gdzie każdy czuł się jak bohater baśni, choćby tylko na chwilę.
Renata Młodzińska


